Wprost pasjonujący jest bój o złoty medal w Grand Prix 2025. W sobotę we Wrocławiu dwaj najlepsi żużlowcy na świecie dali pokaz żużla. Bartosz Zmarzlik po komplecie w rundzie zasadniczej musiał uznać wyższość Brady'ego Kurtza w wielkim finale!
Żużlowy świat od czterech lat czekał na podobnie zaciętą rywalizację o najważniejszy istniejący tytuł w dyscyplinie. Wtedy także uczestniczył w niej Bartosz Zmarzlik, którego ostatecznie zdołał pokonać Artiom Łaguta. Teraz tamten ogromny sukces Rosjanina próbuje powtórzyć Brady Kurtz. To więc na Polaka i Australijczyka spoglądają oczy tych, którzy interesują się walką o złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Świata w 2025 roku.
Zanim w ogóle zawodnicy przystąpili we Wrocławiu do ścigania w samym turnieju GP Polski, popołudniem odbyła się sesja czasowa i na jej koniec sprint. Zmarzlik w przeciwieństwie do Kurtza awansował do tego biegu, zajmując w nim trzecie miejsce. Najważniejsze było to, że powiększył nad głównym konkurentem przewagę w "generalce" z trzech do pięciu punktów.
Reprezentant Australii niczym się nie przejął i wieczorne zawody zaczął od bardzo pewnego triumfu. Nasz rodak odpowiedział tym samym, także bez żadnych kłopotów. Rzecz jasna warunki różniły się od tych, które zawodnicy zastali kilka godzin wcześniej. Z początku widać to było choćby po osiągach Daniela Bewleya i Roberta Lamberta. W sprincie byli najlepsi, a turniej zaczęli od zera. Z kolei w drugiej serii zostali wręcz zdeklasowani przez Zmarzlika.
Kurtz, który co ciekawe wybrał dla siebie powszechnie nielubiany trzeci numer startowy (w drugiej części zmagań żużlowiec z tej pozycji w programie przenosi się na pola wewnętrzne - przyp. red.), również kontynuował zwyciężanie. W siódmym biegu dnia musiał się jednak trochę napracować, by pokonać swojego rodaka, Jacka Holdera. Wraz ze Zmarzlikiem, a także znakomicie startującym spod taśmy Jasonem Doyle'em mieli więc komplet na koncie.
Po trzeciej serii jedynym niepokonanym jeźdźcem w stawce był już Zmarzlik. 30-latek pokazał zjawiskowy żużel, walcząc twardo na dystansie z Andrzejem Lebiediewiem i Holderem, a do tego zostawiając za sobą bez problemów Doyle'a. Pokazał więc Kurtzowi, że chętnie skorzysta z jego straty, którą ten wyścig wcześniej poniósł na trasie w batalii z Maxem Fricke'em.
W czwartej serii Zmarzlik znów musiał przedzierać się w polu do przodu i znów zrobił to w iście mistrzowskim stylu. Z początku plecy pokazali mu Anders Thomsen i Fredrik Lindgren, lecz wobec tzw. długiej prostej Polaka na wjeździe w drugie kółko byli bezradni. Niedługo później na zwycięską ścieżkę wrócił też Kurtz, więc dalej tracił do głównego rywala jeden punkt.
Do bezpośredniej konfrontacji kandydatów do złotego krążka w fazie zasadniczej GP Polski doszło dopiero w biegu dziewiętnastym. I cóż to była za piękna konfrontacja! Zmarzlik z Kurtzem pokazali na Olimpijskim dlaczego są obecnie dwoma najlepszymi żużlowcami na świecie. Po zaciętej walce triumfował Polak i tym samym po raz pierwszy w karierze wygrał rundę zasadniczą imprezy GP z kompletem 15 punktów.
Tysiące fanów na wrocławskich trybunach mógł w sobotę dopingować z całych sił swojego ulubieńca i krajana, Macieja Janowskiego startującego z "dziką kartą". Obiecujący początek i pięć punktów zmąciły zera w trzeciej i czwartej próbie, przez co miał on do końca niepewną sytuację w kontekście awansu do pierwszej dziesiątki, czyli gonitwy półfinałowej. Finalnie ikona sportowego Wrocławia wślizgnęła się do niej z ostatniego miejsca.
Wyraźnie był pogubiony, przez co podróżował raz po raz na dalszych pozycjach Dominik Kubera. Najmłodszy z trójki naszych zawodników zaliczył bardzo słabe zawody i tym bardziej może cieszyć się, że bez względu na to, w jakim miejscu tabeli zakończy tegoroczny czempionat, po sukcesie w GP Challenge ma pewne miejsce w obsadzie cyklu na 2026 rok.
Zmarzlik i Kurtz po zajęciu dwóch najwyższych miejsc w podstawowej części imprezy czekali na przeciwników, które wyłonić musiały wyścigi ostatniej szansy. Pierwszy padł łupem Holdera, dla którego było to w sobotę premierowe zwycięstwo. W pierwszym podejściu upadek zatrzymał Fricke'a i to po tym, jak wcześniej wygrał trzykrotnie z rzędu. Australijczyk zasadniczą rundę kończył jako trzeci, a cały turniej jako... dziesiąty.
W drugim półfinale szybko spełzły na niczym marzenia wrocławskiej publiki co do Janowskiego. 34-latek tradycyjnie już przegrał start i został z tyłu. Za to na przodzie podróżował Bewley, nie dając się dopaść Doyle'owi. Reprezentant Wielkiej Brytanii już piąty raz w tegorocznej edycji GP wygrał gonitwę na tym etapie zmagań, co sprawia, że staje się prawdziwym specjalistą, odkąd od tego sezonu zmieniono format zawodów w elicie.
W finale Bewley też odegrał swoją rolę, ponieważ wmiksował się w zaciętą batalię Kurtza ze Zmarzlikiem. Australijczyk z pola pierwszego pognał do przodu, a potem musiał uważać i na Bewleya, i na Zmarzlika. Obrońca tytułu szalał, robił, co mógł, jednak minimalnie przegrał z absolutną rewelacją z antypodów. Rewelacją do tego stopnia, że w pierwszym sezonie w życiu jako stały uczestnik GP wyrównał rekord czterech zwycięstw z rzędu należący od 2005 roku do Tony'ego Rickardssona. I znów zmniejszył stratę do Zmarzlika w klasyfikacji generalnej.
Decydujący turniej w sobotę 13 września w duńskim Vojens. Tam rozstrzygnie się wszystko.
Wyniki GP Polski:
1. Brady Kurtz (Australia) - 16 (3,3,2,3,2,3) - 20 pkt 2. Bartosz Zmarzlik (Polska) - 17 (3,3,3,3,3,2) - 18 3. Daniel Bewley (Wielka Brytania) - 9+3 (0,2,1,3,2,1) - 16 4. Jack Holder (Australia) - 7+3 (1,2,2,2,0,0) - 14 5. Jason Doyle (Australia) - 10+2 (3,3,0,2,2) - 12 6. Andrzej Lebiediew (Łotwa) - 7+2 (2,2,1,0,2) - 11 7. Mikkel Michelsen (Dania) - 10+1 (3,2,2,2,1) - 10 8. Anders Thomsen (Dania) - 9+1 (2,1,3,2,1) - 9 9. Maciej Janowski (Polska) - 6+0 (2,3,0,0,1) - 8 10. Max Fricke (Australia) - 11+w (1,1,3,3,3) - 7 11. Fredrik Lindgren (Szwecja) - 5 (1,0,0,1,3) - 6 12. Jan Kvech (Czechy) - 5 (2,w,1,1,1) - 5 13. Kai Huckenbeck (Niemcy) - 4 (0,0,0,1,3) - 4 14. Martin Vaculik (Słowacja) - 4 (0,0,3,1,d) - 3 15. Robert Lambert (Wielka Brytania) - 3 (0,1,2,w,0) - 2 16. Dominik Kubera (Polska) - 3 (1,1,1,0,0) - 1 17. Marcel Kowolik (Polska) - ns - 0 18. Nikodem Mikołajczyk (Polska) - ns - 0
Bieg po biegu: 1. (63,74) Kurtz, Lebiediew, Lindgren, Huckenbeck 2. (63,21) Michelsen, Janowski, Holder, Lambert 3. (63,39) Doyle, Thomsen, Kubera, Bewley 4. (62,97) Zmarzlik, Kvech, Fricke, Vaculik 5. (64,73) Zmarzlik, Bewley, Lambert, Huckenbeck 6. (64,37) Doyle, Michelsen, Fricke, Lindgren 7. (63,95) Kurtz, Holder, Thomsen, Vaculik 8. (64,18) Janowski, Lebiediew, Kubera, Kvech (w) 9. (64,71) Thomsen, Michelsen, Kvech, Huckenbeck 10. (65,01) Vaculik, Lambert, Kubera, Lindgren 11. (64,30) Fricke, Kurtz, Bewley, Janowski 12. (63,95) Zmarzlik, Holder, Lebiediew, Doyle 13. (64,59) Fricke, Holder, Huckenbeck, Kubera 14. (64,56) Zmarzlik, Thomsen, Lindgren, Janowski 15. (64,43) Kurtz, Doyle, Kvech, Lambert (w/u) 16. (64,35) Bewley, Michelsen, Vaculik, Lebiediew 17. (66,58) Huckenbeck, Doyle, Janowski, Vaculik (d/4) 18. (65,88) Lindgren, Bewley, Kvech, Holder 19. (65,14) Zmarzlik, Kurtz, Michelsen, Kubera 20. (65,45) Fricke, Lebiediew, Thomsen, Lambert
Półfinały: 21. (65,77) Holder, Lebiediew, Thomsen, Fricke (w/u) 22. (65,42) Bewley, Doyle, Michelsen, Janowski
Finał: 23. (65,57) Kurtz, Zmarzlik, Bewley, Holder
źródło: SportoweFakty.wp.pl |