Trwa niesamowity czas Brady'ego Kurtza w cyklu Grand Prix. Australijczyk poszedł za ciosem i po wygranej dwa tygodnie temu w Gorzowie, w sobotę znów okazał się najlepszy, tym razem w Malilli. Drugie miejsce w Szwecji zajął Bartosz Zmarzlik.
Niewielka szwedzka miejscowość stała się w XXI wieku istotnym miejscem na mapie światowego speedwaya. W końcu sobotni turniej był już dziewiętnastym rangi Grand Prix, który odbywał się w Malilli. Tamtejszy obiekt w aż ośmiu przypadkach słyszał na koniec "Mazurka Dąbrowskiego". Wygrywali tam Tomasz Gollob (dwa razy), Jarosław Hampel, Rune Holta (obaj po razie) i dominator, czyli Bartosz Zmarzlik (czterokrotnie).
Naturalne było, że to właśnie pięciokrotny indywidualny mistrz świata i zarazem prowadzący w klasyfikacji generalnej po dotychczasowych sześciu imprezach był głównym faworytem, by odnieść zwycięstwo na Skrotfrag Arena już po raz piąty. Wiele par oczu patrzyło zarazem, na co stać będzie jego najgroźniejszego konkurenta - Brady'ego Kurtza. Debiutant w roli stałego uczestnika światowego cyklu nie kryje się z tym, że zamierza zdetronizować Zmarzlika.
Najlepszy żużlowiec świata z Polski rozpoczął ściganie w GP Szwecji dość spokojnie, bo od dwóch drugich miejsc. Razem z Dominikiem Kuberą mieli po cztery punkty, prezentując się nader solidnie. Imponowali Australijczycy. Jack Holder i kręcący niesamowite czasy Kurtz byli po ośmiu biegach kompletni. Bardzo dobrze wyglądał również starszych ich rodak, Jason Doyle, który na rozkładzie miał już nawet Zmarzlika.
Do starcia lidera i wicelidera Indywidualnych Mistrzostw Świata 2025 doszło w jedenastym wyścigu zawodów. Było to chwilę po tym, jak Holderowi wpadło na konto zero, a pełną pulę zgarnął Doyle. Zmarzlik, chcąc myśleć o awansie do finału od razu po rundzie zasadniczej, musiał postarać się pokonać Kurtza, żeby nie stracić kolejnych punktów.
Po zmianie motocykla, a także zmianie koleiny, z której finalnie ruszał na starcie (potrzeba było bowiem aż dwóch powtórek po uślizgach Andrzeja Lebiediewa i Maxa Fricke'a), udało się Australijczyka pokonać. Tyle że dwóm najlepszym zawodnikom tej edycji GP uciekł sprytnie po wyjeździe z pierwszego łuku reprezentant Łotwy. I to on na co dzień startujący dla miejscowej Dackarny wraz z Doyle'em byli od teraz w pierwszej dwójce klasyfikacji turnieju.
Trzeba wspomnieć, że po piątkowych i sobotnich opadach 305-metrowy tor nie był dla żużlowców specjalnie przyjemny do jazdy. Holder w rozmowie z Eurosportem nie ukrywał, że jest zdradliwy i że jeśli jedzie się z przodu to jedno, ale gdy jedzie się na dalszych lokatach, sytuacja robi się bardzo trudna do wyprzedzenia. Na pewno można z całą stanowczością stwierdzić, że w przeszłości można było oglądać w Malilli o wiele ciekawsze turnieje GP.
Niekiedy można było na szczęście obejrzeć interesującą walkę. Pasjonujący pojedynek toczyli w szesnastej odsłonie właśnie Holder ze Zmarzlikiem. Wszystko działo się za plecami Roberta Lamberta, więc główną nagrodą stały się dwa punkty. Czwarty raz zgarnął taki dorobek Polak, który pokazał lwi pazur na trasie, poskramiając Australijczyka. W tym momencie było jednak pewne, że indywidualny mistrz świata, pojedzie w półfinale. Dopiero drugim w sezonie (po Warszawie), gdyż w pozostałych imprezach wskakiwał on do finału od razy po pięciu startach.
Wracając do Lebiediewa. W gonitwie ze Zmarzlikiem i Kurtzem na pewno mógł mówić o dużej dozie szczęścia. Uślizg na pierwszym łuku w pierwszej próbie był bez kontaktu z kimkolwiek i niewątpliwie sędzia Craig Ackroyd powinien go wykluczyć. Tak się nie stało, więc Łotysz na tym w stu procentach skorzystał. A i czwartej serii zgarnął "trójkę", będąc o krok od wielkiego finału. Tak samo, jak równie skuteczny Doyle, który imponował startami.
Rundy zasadniczej nie wygrał jednak ani aktualny indywidualny mistrz Europy, ani były indywidualny mistrz świata. Zrobił to Kurtz, który straty punktowe poniósł tylko raz, wygrywając pozostałe cztery biegi ze swoim udziałem. Australijczyk już szósty raz w tym roku zameldował się więc w finale bez konieczności jazdy w półfinale. Wraz z nim wskoczył do dwójki Doyle po tym, jak w wyścigu numer dwadzieścia, choć dotarł w nim do mety trzeci, pokonał Lebiediewa.
W pierwszej dziesiątce zabrakło natomiast Kubery, który poza pierwszym startem niczym się nie wyróżnił. 26-letni został niejako ofiarą nowego przepisu, który wszedł w życie przed tegoroczną edycją. Miał taki sam dorobek i punkty biegowe jak Kai Huckenbeck. Pokonał nawet Niemca w bezpośrednim pojedynku, lecz osiągnął od niego... gorszy czas. Polak wróci więc do kraju mocno niepocieszony. To już jego piąty z rzędu niemrawy występ w GP 2025.
Zmarzlik żonglował w Malilli motocyklami, ale też się rozpędzał. W piątej serii podstawowej części zawodów wyjechał na trzeciej jednostce i w końcu wygrał. W półfinale wybierał pole jako drugi, po Lebiediewie. Zawodnik z Łotwy był o krok od walki o podium, by... skończyć dopiero na dziewiątym miejscu. W półfinale dotarł do mety ostatni, daleko za Zmarzlikiem, który, wybierając kask żółty, dobrze wiedział, co robi. Napędził się po zewnętrznej i na drugim łuku premierowego okrążenia zaliczył fenomenalny przejazd, odzierając ze złudzeń nie tylko Łotysza, ale i Jana Kvecha oraz Holdera. Ten drugi po dwóch wygranych na początku potem wyraźnie zgasł. Poniósł jednocześnie straty punktowe w "generalce" w kwestii walki o medal.
Do obsady finału dołączył również niemający przez cały wieczór żadnego słabszego momentu Daniel Bewley, potwierdzający, że 1,5-tysięczna szwedzka miejscowość należy do jego szczęśliwych. Brytyjczyk wyrzucił z decydującego biegu Fredrika Lindgrena. Faworyt gospodarzy głównie szukał w swoim stylu szczęścia po zewnętrznej, ale w sobotę o wyprzedzanie takim sposobem było raczej trudno.
Finał rozgrywany był na dwa razy. W pierwszym podejściu już walkę zaczęli toczyć ze sobą dwaj giganci - Kurtz i Zmarzlik. Upadek zaliczył jednak jadący z tyłu Doyle i trzeba było pojechać raz jeszcze. W powtórce Australijczyk nie zostawił już Polakowi żadnych złudzeń. Szybko mu uciekł i na metę wpadł z ogromną przewagą. Zaliczył tym samym drugi z rzędu turniejowy triumf. I potwierdził ponownie, że interesuje go w tym sezonie tylko jedno. Tytuł.
Wyniki GP Szwecji:
1. Brady Kurtz (Australia) - 16 (3,3,1,3,3,3) - 20 pkt GP 2. Bartosz Zmarzlik (Polska) - 13+3 (2,2,2,2,3,2) - 18 3. Daniel Bewley (Wielka Brytania) - 12+3 (3,2,2,2,2,1) - 16 4. Jason Doyle (Australia) - 12 (2,3,3,3,1,w) - 14 5. Fredrik Lindgren (Szwecja) - 10+2 (1,2,3,2,2) - 12 6. Jan Kvech (Czechy) - 7+2 (0,2,2,d,3) - 11 7. Robert Lambert (Wielka Brytania) - 11+1 (2,1,2,3,3) - 10 8. Jack Holder (Australia) - 8+1 (3,3,0,1,1) - 9 9. Andrzej Lebiediew (Łotwa) - 11+0 (2,3,3,3,0) - 8 10. Kai Huckenbeck (Niemcy) - 6+0 (1,1,3,1,0) - 7 11. Dominik Kubera (Polska) - 6 (3,1,1,1,0) - 6 12. Mikkel Michelsen (Dania) - 5 (1,0,1,2,1) - 5 13. Kim Nilsson (Szwecja) - 4 (1,0,0,1,2) - 4 14. Max Fricke (Australia) - 3 (0,1,0,w,2) - 3 15. Anders Thomsen (Dania) - 2 (d,d,1,d,1) - 2 16. Martin Vaculik (Słowacja) - 0 (0,d,-,-,-) - 1 17. Rasmus Karlsson (Szwecja) - 0 (0,u) - 0 18. Sammy Van Dyck (Szwecja) - 0 (0) - 0
Bieg po biegu: 1. (58,19) Kubera, Lambert, Huckenbeck, Fricke 2. (57,06) Kurtz, Doyle, Michelsen, Thomsen (d/4) 3. (57,63) Bewley, Zmarzlik, Lindgren, Kvech 4. (57,41) Holder, Lebiediew, Nilsson, Vaculik 5. (57,64) Doyle, Zmarzlik, Huckenbeck, Vaculik (d/4) 6. (58,00) Lebiediew, Lindgren, Kubera, Thomsen (d/4) 7. (57,16) Holder, Bewley, Fricke, Michelsen 8. (57,01) Kurtz, Kvech, Lambert, Nilsson 9. (57,70) Huckenbeck, Bewley, Thomsen, Nilsson 10. (58,39) Doyle, Kvech, Kubera, Holder 11. (56,93) Lebiediew, Zmarzlik, Kurtz, Fricke 12. (57,63) Lindgren, Lambert, Michelsen, Karlsson 13. (57,95) Lebiediew, Michelsen, Huckenbeck, Kvech (d/4) 14. (57,28) Kurtz, Bewley, Kubera, Van Dyck 15. (58,21) Doyle, Lindgren, Nilsson, Fricke (w/u) 16. (57,81) Lambert, Zmarzlik, Holder, Thomsen (d/4) 17. (58,08) Kurtz, Lindgren, Holder, Huckenbeck 18. (58,86) Zmarzlik, Nilsson, Michelsen, Kubera 19. (58,30) Kvech, Fricke, Thomsen, Karlsson (u/2) 20. (58,28) Lambert, Bewley, Doyle, Lebiediew
Półfinały: 21. (58,36) Zmarzlik, Kvech, Holder, Lebiediew 22. (58,49) Bewley, Lindgren, Lambert, Huckenbeck
Finał: 23. (58,32) Kurtz, Zmarzlik, Bewley, Doyle (w/u)
źródło: SportoweFakty.wp.pl |