Wygrał sprint, rundę zasadniczą i bieg finałowy. Bartosz Zmarzlik jeździł w Landshut jak z nut i podrażniony brakiem wyboru numeru startowego odniósł 27. zwycięstwo w karierze w Grand Prix. Mistrz świata wyjeżdża z Niemiec z kompletem 24 punktów!
Spore zmiany z próbowaniem nowinek regulaminowych, a pierwsze punkty do klasyfikacji Indywidualnych Mistrzostw Świata 2025 przyznane jeszcze przed wieczornym turniejem. Impreza w Landshut emocje wzbudzała, zanim jeszcze cykl zjechał do tej bawarskiej miejscowości. Z kolei w sobotnie popołudnie odbyła się historyczna sesja kwalifikacyjna zwieńczona sprintem z udziałem czterech najszybszych w jeździe na czas zawodników.
Sesja ta zakończyła się zamieszaniem związanym ze spóźnieniem się na wybór pola startowego Bartosza Zmarzlika, który wygrał sprint w bezdyskusyjny sposób. Polak władający cyklem Grand Prix nieprzerwanie od 2022 roku, ewidentnie zły na to, co się wydarzyło, musiał wobec tego przystąpić do jazdy na OneSolar Arena z pozycji numer trzy w harmonogramie zawodów. Powszechnie jest on uznawany za najgorszy, a tym bardziej miał być taki na 387-metrowym owalu znanym z bycia wąskim i mającym długie proste.
Zmarzlik nic sobie jednak z tego nie robił, potwierdzając, że im trudniej, tym dla niego lepiej. Od razu w pierwszym biegu, startując z pola C, przyjechał do mety pierwszy. Po tym, jak był trzeci w serii drugiej, kiedy zaliczył nieudaną pogoń za Jasonem Doyle'em, w kolejnej ponownie musiał założyć kask biały. Znów dobrze wyruszył spod taśmy, a na dystansie przeprowadził wspaniałą akcję, mijając na wjeździe w czwarte okrążenie od wewnętrznej Andersa Thomsena.
O tym, że była to akcja palce lizać, świadczył dodatkowo fakt, że Duńczyk był do tego czasu niepokonany, imponując startami i bezbłędną postawą w polu. Czyli tak samo, jak Brady Kurtz. Australijczyk jeździł tak, jakby był "starym lisem" światowego cyklu i miał za sobą 150 rund. Puszczał "klamkę" i jechał daleko z przodu. A mowa przecież o debiutancie w roli stałego uczestnika, który starty w GP jedynie liznął w latach 2016-2017 podczas turniejów w Australii.
Oprócz postawy Zmarzlika cieszyła ta Dominika Kubery. Mający 6 "oczek" po trzech występach, zwracał uwagę na to, że Phil Morris nie szczędził po raz kolejny wody, natomiast gdy przestał to robić... ściganie stało się ciekawsze. Pokazała to seria trzecia, a na początek czwartej pokazał to Daniel Bewley. Skorzystał z zewnętrznej i przeprowadził pod koniec pierwszego okrążenia piękną akcję przy samym ogrodzeniu, pozbawiając pierwszego miejsca Doyle'a.
Podobnej rzeczy spróbował ubiegłoroczny zwycięzca niemieckiej rundy - Mikkel Michelsen. W czternastym biegu szukał miejsca po zewnętrznej, ale popełnił błąd i uderzył w bandę. Na szczęście nie stało się Duńczykowi nic poważnego, choć potem w ostatniej próbie dość szybko zjechał z toru. A tymczasem w powtórce tej gonitwy Jan Kvech wygrał start i uciekł... Kurtzowi oraz Thomsenowi. Niespodzianka była to więc dużych rozmiarów. Choć i jedna z niewielu.
Nie zapominamy o Zmarzliku. W piętnastym biegu ponownie popisał się na trasie wspaniałym manewrem. Tym razem o jego sile przekonał się Jack Holder, który prowadził przez niewiele ponad trzy okrążenia. Polak w końcu tak wykombinował na wyjściu z pierwszego łuku, że Australijczyk mógł tylko poczuć się bezradny. Wobec tego pięciokrotny złoty medalista był już wiceliderem i miał wszystko w swoich rękach, jeśli mowa o bezpośredniej promocji do finału.
Jako że Thomsen tracił rezon z serii na serię, jego zero w siedemnastej odsłonie wieczoru automatycznie wprowadziło Kurtza i Zmarzlika do decydującego biegu w Bawarii. Wcześniej jeszcze ta dwójka spotkała się ze sobą w dziewiętnastym, gdzie dodatkowo startował jeszcze będący po zerze Kubera, a więc będący w potrzebie w kontekście awansu do TOP10. Zmarzlik skutecznie powstrzymał Kurtza i dzięki temu wygrał fazę zasadniczą.
Trochę szczęścia dopisało Kuberze, który dotarł do linii mety za obrońcą tytułu i rewelacją z antypodów. Zebrał razem 7 punktów, tyle samo co Martin Vaculik. Zmiana regulaminowa, jedna z wielu przed tym sezonem, pozwoliła wskoczyć do półfinału Polakowi. A to dlatego, że w biegu, który wygrał, miał lepszy czas od tego, w którym pierwszy dotarł do mety Słowak. Tym samym 26-latek stał się beneficjentem nowej zasady, a 35-latek jej "ofiarą".
Pierwszy półfinał padł łupem bardzo solidnego i równego Andrzeja Lebiediewa, który dobre przygotowanie potwierdził tym, że był uczestnikiem popołudniowego sprintu. Łotysza próbował gonić Fredrik Lindgren, który od pewnego momentu zawodów w typowym dla siebie stylu jeździł niemalże już tylko po zewnętrznej. Udało mu się minąć w wyścigu ostatniej szansy Fricke'a, ale to było za mało na finał, w którym z drugiej rywalizacji na tym etapie wskoczył do czwórki Bewley. Tutaj również zadecydował start. Kubera? Obronił drugą pozycję przed Robertem Lambertem, który miał udaną pierwszą fazę imprezy, za to w drugiej stracił impet.
W finale Zmarzlikowi mógł zagrozić napędzony spod samego płotu Bewley, ale Polak tak naprawdę nie obejrzał pleców rywala od samego startu. To on pomknął do mety po zwycięstwo, udowadniając, że żużlowy świat nieustannie należy do niego. Brytyjczyk dojechał drugi, natomiast Lebiediew przywiózł za sobą Kurtza, dzięki czemu zaliczył pierwsze w karierze startów w GP podium i zarazem pierwsze dla łotewskiego speedwaya.
Wyniki GP Niemiec:
1. Bartosz Zmarzlik (Polska) - 16 (3,1,3,3,3,3) - 20 pkt GP 2. Daniel Bewley (Wielka Brytania) - 11+3 (2,0,2,3,2,2) - 18 3. Andrzej Lebiediew (Łotwa) - 11+3 (2,1,1,3,3,1) - 16 4. Brady Kurtz (Australia) - 13 (3,3,3,2,2,0) - 14 5. Fredrik Lindgren (Szwecja) - 8+2 (0,2,2,2,2) - 12 6. Dominik Kubera (Polska) - 7+2 (1,2,3,0,1) - 11 7. Max Fricke (Australia) - 8+1 (1,3,0,1,3) - 10 8. Robert Lambert (Wielka Brytania) - 8+1 (2,2,3,0,1) - 9 9. Jack Holder (Australia) - 8+0 (3,1,1,2,1) - 8 10. Anders Thomsen (Dania) - 9+d (3,3,2,1,0) - 7 11. Martin Vaculik (Słowacja) - 7 (2,0,1,1,3) - 6 12. Jan Kvech (Czechy) - 6 (1,0,u,3,2) - 5 13. Mikkel Michelsen (Dania) - 4 (1,3,0,w,d) - 4 14. Jason Doyle (Australia) - 4 (0,2,0,2,w) - 3 15. Erik Riss (Niemcy) - 4 (0,1,1,1,1) - 2 16. Kai Huckenbeck (Niemcy) - 2 (0,0,2,0,0) - 1 17. Kevin Woelbert (Niemcy) - ns - 0 18. Valentin Grobauer (Niemcy) - ns - 0
Bieg po biegu: 1. (69,62) Zmarzlik, Bewley, Kvech, Lindgren 2. (69,36) Thomsen, Lambert, Kubera, Doyle 3. (68,86) Holder, Lebiediew, Michelsen, Huckenbeck 4. (68,71) Kurtz, Vaculik, Fricke, Riss 5. (69,27) Kurtz, Lambert, Lebiediew, Bewley 6. (69,74) Fricke, Kubera, Holder, Kvech 7. (69,54) Michelsen, Doyle, Zmarzlik, Vaculik 8. (69,89) Thomsen, Lindgren, Riss, Huckenbeck 9. (68,99) Kubera, Bewley, Riss, Michelsen 10. (68,71) Lambert, Huckenbeck, Vaculik, Kvech (u/4) 11. (68,87) Zmarzlik, Thomsen, Lebiediew, Fricke 12. (68,51) Kurtz, Lindgren, Holder, Doyle 13. (67,92) Bewley, Doyle, Fricke, Huckenbeck 14. (68,97) Kvech, Kurtz, Thomsen, Michelsen (w/u) 15. (69,11) Zmarzlik, Holder, Riss, Lambert 16. (69,50) Lebiediew, Lindgren, Vaculik, Kubera 17. (69,80) Vaculik, Bewley, Holder, Thomsen 18. (69,45) Lebiediew, Kvech, Riss, Doyle (w/u) 19. (69,52) Zmarzlik, Kurtz, Kubera, Huckenbeck 20. (70,18) Fricke, Lindgren, Lambert, Michelsen (d/4)
Półfinały: 21. (69,81) Lebiediew, Lindgren, Fricke, Holder 22. (69,76) Bewley, Kubera, Lambert, Thomsen (d/4)
Finał: 23. (69,39) Zmarzlik, Bewley, Lebiediew, Kurtz
źródło: SportoweFakty.wp.pl |